Comment

MARTA i HANIA

Moja historia miała się skończyć jeszcze wcześniej niż się zaczęła,a to wszystko za sprawą niekompetencji lekarza. Jednak mój upór i wiara, a także chęć przetrwania mojej jeszcze nienarodzonej córeńki pozwoliły Nam dotrwać do końca, a raczej początku, Naszej wspólnej drogi.

Od zawsze wyobrażałam sobie, że będę mogła karmić piersią, nie traktowałam, tego jako priorytet, ale czułam, że tak właśnie chcę.
Przez całą ciążę wydawało mi się, że nic z tego jednak nie będzie. Brak jakichkolwiek przesłanek i objawów sugerujących, że karmienie piersią się uda, powodowały moje ciągłe obawy i narastający stres. Dodatkowo, dookoła mnie pełno było "życzliwych dusz", które uprzejmie mnie informowały, że skoro mój poród będzie kończył się cięciem cesarskim, to lepiej żebym się nie nastawiała na karmienie piersią, bo na pewno się to nie uda. No raczej po takich radach, to człowiek nie chodzi pełen optymizmu.
Tuż po porodzie, gdy przewieziono mnie na salę pooperacyjną, położna wzięła Hanię na ręce i przystawiła mi delikatnie do piersi. Nasze zdziwienie, moje szczególnie, było ogromne! Hania przyssała się bez problemu, a z piersi popłynęła siara. Później mój mały głodomorek musiał być niestety dwa razy dokarmiony, bo nie mogła się najeść, ale potrzebowała dosłownie po 5 ml. Potem już ja miałam pokarmu pod dostatkiem i obyło się bez problemów.
Pierwsze minuty podczas pierwszego karmienia były niesamowite. Czułam się jednocześnie dziwnie i cudownie. Z jednej strony trochę nierealnie, bo nadal nie dowierzałam, że to się dzieje naprawdę. Ale z drugiej strony, to było wspaniałe uczucie, patrzeć pierwszy raz na swoją córeczkę i widzieć, że ja sama ją karmię..
To nie wszystko, karmienie mnie bardzo zmieniło....Wcześniej, przed porodem nie zawsze w siebie wierzyłam, nie czułam własnej wartości, prędzej się dołowałam niż podnosiłam na duchu. A Hania pozwoliła mi to zmienić. Karmienie piersią, pozwoliło mi poczuć się bardzo ważną. Wiem, że ta mała iskiereczka mnie potrzebuje. To ja pomagam jej nabierać sił, zaspokajać apetyt i rosnąć.
Nagle z kogoś, kto nie uważa się za nikogo wartościowego, stałam się wielka i niezwykle potrzebna. Poza tym te ogromne oczy za każdym razem we mnie wpatrzone, powodują, że dostaję siły i energii. Widzę, jak ta mała, krucha istotka, kocha i ufa bezgranicznie...a jej cały wielki "mały świat" zależy tylko i wyłącznie ode mnie...

Marta, mama Hani :)

#karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia #baby #dziecko #themilkywayproject #MamaKarmiaca #breastfedding #kp #mothercare #motherhood #lovelywedding #loopart #photo # photography

Comment

Comment

Susanah

 

Od razu wiedzialam ze chce karmić piersią tak samo jak chcialam rodzic naturalnie niestety mlody nie chciał wyjść po terminie leząc w szpitalu zaczęło sie w nocy ale lekarz zdecydowal ze odbędzie się cesarskie cięcie . Oczywiście przystawili mi malucha do piersi w sali pooperacyjnej i ssal jakby robil to od zawsze ;) Ale na tym się nasze szczęście skończylo bo mimo tego ze maluszek lezal przy mnie caly czas i byl spokojny przyszla jakas pani z pytaniem czy robil juz siku .. Ja jako ze to moje pierwsze dziecko nie wiedzialam kiedy powinien zrobic. Po sprawdzeniu pieluszki i po ciągnięciu moich piersi jak krowie ta kobieta stwierdzila ze trzeba go dokarmić bo jak stwierdziła "jak dziecko ma nie być głodne jak pani tam nic nie ma".  Ale problemy dopiero się zaczęły okazalo sie ze mam za wysokie ciśnienie i zaczeli mi podawac na to lek ktory w wyzszej dawce jest przeciwskazaniem. Natomiast dostawalam go w dawce bezpiecznej dla karmionego malucha jednakże w karcie mialam zapisaną dawke podwójną! Bylam przekonana ze karmić nie moge .. Wyobraźcie sobie młodą 21 letnią mame ktora po cc nie ma siły musi opiekować się praktycznie sama placzącym maluchem która chce go karmić przystawia go do piersi i ma przez go wyrzuty sumienia bo jest przekonana ze nie powinna karmiç przez zle zapisaną dawke leku w karcie! Pomogla mi pani z ktorą lezalam w sali powiedziala ze to jest tylko moja decyzja tak naprawde i pokazala mi jak przystawiac malucha. Podczas obchodu kiedy spytalam lekarza czy mozna mi zmniejszyc leki na nadcisnie powiedzial ze tak ale zapisal w karcie UWAGA! dawke dwa razy wieksza niz mi podawano i w tym momencie zorientowalam sie ze niepotrzebnie mialam opory zeby karmic malego.. Przez ten caly czas plakalam tym bardziej sie zalamalam kiedy doszlo do mnie ze przez bląd zapisu musialam przejsc tyle stresu tak samo jak moj maluch. Udalo nam sie na szczescie pobudzic laktacje w miedzy czasie mojej niepewnosci laktatorem i tak karmimy sie do dzis bez dokarmiania a maluch juz rujnuje mój kręgoslup swoją wagą ;)

#karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia #baby #dziecko #themilkywayproject #MamaKarmiaca #breastfedding #kp #mothercare #motherhood #lovelywedding #loopart #photo # photography 

Comment

Comment

ANIA i HANIA

 



Witam!

Moja przygoda z karmieniem piersią rozpoczełą się 5 lat temu, kiedy to na świat przyszła Hania. Od pczątku wiedziałam, że będę karmić naturalnie - przecież to wygoda (nie trzeba biegać z butelką i pdgrzewać w nocy mleczka). Hania na świat przyszła przez cesarskie cięcie. Jak to bolało! Ból którego się niespodziewałam przyćmił cały początek wczesnego macierzyństwa.Byłam zaskoczona i zła, że położne przyniosły mi dziecko do karmienia -wydawało mi się, że zaraz po wykonanym cięciu, a tak naprwdę po kilku godzinach. Na towszystko Hania już pierwszej nocy w szpitalu pokazała jakie będzie z niej ziółko :-) - całą noc przepłakała,a jedna z Pań Położnych wyskoczyła do mnie z pytaniem dlaczego mje dziecko płacze? Jak się domyślacie Drogie czytelniczki nie było to pytanie w miłym tonie. I tak kolejnych 8 miesięcy Hania przepłakała a ja razem z nią - spała mało czy  w dzień czy w nocy będąc  cały czas  przy piersi.A może to ja byłam za nerwowa i tak naprawdę nie dojrzała do macierzyństwa (miałam wtedy 29 lat).

5 miesięcy temu na świat przyszła Olga, również przez cesarskie cięcie. Tym razem ból mi nie przyćmił pierwszych radości z posiadania drugiego dziecka .Pobyt w szpitalu wyglądał całkiem inaczej. Było miło i komfortowo,a ja sama wstawałam do mojej córeczki, żeby ją nakarmić piersią pełną mleczka. I tak wstaje do dzisiaj, choć budzi się równie często w nocy jak Hania (co 2 gdziny). Ale jestem spokojna bo wiem, że to minie a więcej może mi się nie zdażyć kolejna Droga Mleczna.

 

 

Comment

Comment

BOŻENA I JEJ TRÓJKA

Naszą Drogę Mleczną rozpoczęłam ponad 9 lat temu wraz z moją pierwszą córką. Jako że urodziła się ze słuszną wagą 5100g to apetyt miała stosowny do wagi! Nie było łatwo – jadła długo, każde karmienie 50 minut co 2h, mało efektywnie, przysypiała, nie tyła, do tego dieta bardzo restrykcyjna, bo córka okazała się silnym alergikiem, ale poznałyśmy się lepiej, intensywnie pracowałam nad zwiększeniem ilości mleka, z pomocą przyszła mi zaprzyjaźniona położna – doradca laktacyjny i udało się! Karmiłam ją piersią dokładnie 13 miesięcy kiedy to z przyczyn zdrowotnych musiałam nagle odstawić ją od piersi i to był chyba idealny moment, bo ona jakby nie zauważyła, że czegoś jej brakuje. Ja to troszkę przeżyłam, ale szybko się pogodziłam, bo wiedziałam, że to jeszcze nie koniec, że jeszcze będę karmić pachnącego maluszka…

I tak też się stało 5 lat później urodziłam synka. Mojego okruszka-wcześniaczka malusiego. Owszem nie ważył jakoś bardzo mało (2890g), ale po doświadczeniach z córką był mi taki maniuni. On od samego początku wiedział do czego kobiecie służą piersi ;) W zasadzie żadnych problemów nie mieliśmy z karmieniem - ładnie przybierał na wadze, jadł szybciutko (7 minut i kolejne 2 minuty dla przyjemności). Czy to kwestia mojego doświadczenia, czy może innego temperamentu dziecka – nie wiem. Może jednego i drugiego. Synka karmiłam pięknych 20 miesięcy.

Myślałam, że nie będzie mi dane już więcej tego przeżyć, aż po kolejnych 3 latach niespodzianka! Wtedy zostałam mamą po raz trzeci. Córcia podobnie jak jej starszy brat od początku nie miała problemu z ssaniem piersi. Urodzona o czasie z większą wagą (3180g) nie tyła tak szybko – owszem, ale ona tak ma. Moja drobinka obecnie ma 9 miesięcy i zamierzamy się karmić jeszcze przynajmniej do przyszłego lata…

Jestem mamą trójki dzieci, karmienie każdego z nich wyglądało nieco inaczej, inne efekty dawało, a wydawałoby się, że z tych samych piersi karmienie będzie wyglądało tak samo. Ale karmienie to współpraca dwojga ludzi na poziomie nie tylko fizycznym! Cudowny czas, który będę zawsze wspominać z sentymentem…

Śmieję się, że jestem zbyt leniwa na karmienie butelką, bo nie dość, że trzeba o niej pamiętać jak się wychodzi gdziekolwiek, jak się pobyt poza domem niespodziewanie przedłuży (a ja należę do aktywnych mam) to stresujące jest jak dziecko nakarmić, no i dla mnie najtrudniejsze – wyjście spod kołdry nocą celem zrobienia mleka… Chyba łatwiejsza dla mnie była dla mnie mimo wszystko walka o mleko, która nie trwała wieki całe. Nawet kryzysy były przejściowe… Że uwiązanie… ja od zawsze wszędzie brałam ze sobą dzieci i nie było to dla mnie problemem. Wręcz nie lubiłam prosić innych o pomoc kiedy mogłam sobie sama poradzić, bo moje dzieci-moja odpowiedzialność… A one bardzo na tym korzystają – uczą się życia, uczą się świata, uczą się zaradności itd.

Z drugiej strony rozumiem (choć zajęło mi to trochę czasu), że każdy z nas jest indywidualny, wyjątkowy i ma prawo do swoich odczuć, które nie zawsze jesteśmy w stanie racjonalnie wyjaśnić. I o ile dla mnie karmienie piersią jest sprawą oczywistą, naturalną, daje mi poczucie spełnienia, powoduje, że jestem dla moich dzieci jedyna i nikt nie jest w stanie mnie zastąpić (trochę strasznie to brzmi), to dla niektórych staje się więzieniem, wręcz czują dyskomfort psychiczny podczas przystawiania ssaka (to było mi najtrudniej zrozumieć), a niepowodzenia laktacyjne wywołują ogromne wyrzuty sumienia, że nie daje się dziecku wszystkiego co najlepsze. A przecież szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko…  I to jest chyba najważniejsze! Mnie szczęście daje moja rodzina, moje dzieci, możliwość pokazywania im świata, wychowywanie tak by byli szczęśliwymi ludźmi, potrafili odnaleźć się w różnych sytuacjach, szli przez życie swoją własną drogą… Robię to tak jak mi serce podpowiada, jak rozum dyktuje, a jednym z moich darów jest karmienie piersią!

#breastfeeding #lovelyvedding #fotografianoworodkowa #loopart #baby #dziecko #karmieniepiersia #themilkyway

 

Comment

3 Comments

KASIA i JULKA

 

Moja Mleczna Droga rozpoczęła się w lutym 2010 roku. Będąc w ciąży niektórzy pytali mnie czy będę karmić piersią a ja z obawy żeby nie zapeszyć odpowiadałam: zobaczymy czy się uda. Lecz w głębi duszy wiedziałam, że będę karmić i że robię wszystko żeby mi się udało.

Karmienie piersią jest cudowne, magiczne, niezwykłe, ten czas tylko dla mnie i dla mojego maluszka - bezcenne. Niestety czasami, a raczej dość często, wiąże się to z jakimiś niedogodnościami lecz moim zdaniem to one sprawiają, że karmienie jest jeszcze cudowniejsze, bo my kobiety mamy jeszcze większą dumę i radość, że pomimo trudności dałyśmy radę i na samą myśl unoszę się nad ziemią. 

Pięć lat temu raczkowałam na mlecznej drodze, wiele rzeczy nie wiedziałam, a raczej wierzyłam w różne zabobony i stresowałam się. Były łzy i ból, krew, karmienie przez kapturki, zapalenia, zatory, gorączka, nerwowe odciąganie mleka. Wielki stres przez traumatyczne wydarzenie w życiu, ale nie poddałam się i mleko nadal płynęło. Przed porodem na wszelki wypadek kupiłam pudełko mleka. Po powrocie ze szpitala miałam poranione brodawki i synek ulał moją krwią. Płakał a tata spanikował więc postanowiliśmy dać butlę mm. Na szczęście mały wszystko zwymiotował i od tego momentu tatuś już ani myślał podsuwać butli z mm.

Gdzieś przeczytałam, że mleko ma się w głowie, i ja podpisuję się pod tym obiema rękami. Karmiłam przez rok i 1 miesiąc, aż przyszedł dzień gdzie rozchorowałam się i lekarz mi powiedział: albo leki albo karmienie piersią. Dziś już wiem, że są leksykony gdzie mogę sprawdzić czy faktycznie przy danym leku muszę przerwać karmienie, wtedy zaufałam lekarzowi i do dziś tego żałuję.

Od lutego tego roku znów kroczę Mleczną Drogą. I ponownie wśród euforii i radości były łzy, ból, czasami karmiłam z zaciśniętymi zębami, miałam ochotę krzyczeć. Przyszły pytania: czy mleko leci, bo przecież nie widać, czy na pewno wypiła dosyć, bo skoro płacze to może jednak głodna. Przyszły i chwile zwątpienia (bo przecież jak dam butelkę to będę mieć z głowy, bo już nie będę musiała się męczyć). Ale nie nie nie, nie ma mowy, nie dam się. Muszę zaufać sobie, zaufać maleństwu, przecież moje mleko jest najlepsze na świecie. I udało się, już 8 miesięcy 😊 

 

#karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia #baby #dziecko #themilkywayproject #MamaKarmiaca #breastfedding #kp #mothercare #motherhood #lovelywedding #loopart #photo # photography

 

3 Comments

1 Comment

JOANNA i KRUSZYNKA MAJA

 

Maja przyszła na świat niespodziewanie bo w 34tyg ciąży. Decyzja o natychmiastowym cesarskim cięciuspowowdowana była niewydolnością łożyska, którą odkryto w 7 miesiącu ciąży. Miałam wtedy najgorsze myśli, lekarze uprzedzali mnie że niska waga wiąże się z ogromnym zagrożeniem, wdł usg miała ważyć zaledwie 1,5kg. Na szczęście poród przebiegł bez komplikacji malutka urodziła się silna ważyła 1800g mierzyła 44cm. Moje małe cudowne szczęście. Byłam zawiedziona, że nie pokazali mi jej odrazu po porodzie, ale szczęśliwa, że jest cała i zdrowa. Chęć zobaczenia jej dała mi siłę wstać na drugi dzień po CC mimo ogromnego bólu. Była taka bezbronna malusia leżała w inkubatorze. Gdy zaczeła płakać pierwsze o czym pomyślałam to to, że na pewno jest głodna! To niesamowite ale poczułam lekkie mrowienie w piersiach i napływające mleko! Położna nacisnęła mi lekko pierś i sama była w szoku ze dzień po cesarce mam tyle mleka. Zaczęła się moja przygoda z laktatorem choć bardzo chciałam karmić piersią nie miałam takiej możliwosci ponieważ malutka nie mogła wychodzić z inkubatora do osiągnięcia wagi 2kg. Mijały pierwsze dni ja odciągałam mleko co 2 godziny czy to  w dzień czy to w nocy i karmiłam malutką butelką w inkubatorze. Niestety waga Mai spadała...zatem i dni do wyjścia z inkubatora się wydłuzały. Położne namawiały mnie na dokarmianie jej mlekiem modyfikowanym, że niby szybciej przybieże na wadze. Ja jednak nie poddałam się po rozmowie z lekarzem uzgodniliśmy, że do mojego mleka będziemy dodawać wzmacniacze kalorii. Udało się, waga zaczęła rosnać i tak po 2tyg byliśmy gotowi na wyjście z inkubatora i ze szpitala :)

Ale co dalej....czy nadal mam odciągać mleko? Czy tak będzie już zawsze? Nie ukrywam, że odciaganie mleka, sterylizowanie butelek, laktatora było uciążliwe. Postanowiłam przystawiać Maję do piersi, położne ostrzegały mnie, że mała może nie chcieć piersi bo już nauczyła się jeść z butelki a jak wiadomo z piersi jest trudniej. Ja jednak uparcie dążyłam do karmienia piersią, pierwsze dni nie były łatwe. Córcia męczyła się po 5 min karmienia i zasypiała budząc się po krótkim czasie z krzykiem, że jest znów głodna. Eweidentnie się nie najadała, więc ściagałam mleko i dopajałam ją z butli. Po kilku dniach jednak było coraz lepiej malutka nabrała kondycji przy ssaniu i tak oto nasza bliskośc karmienia trwa do dzisiaj i mam nadzieję, że trwać  będzie jak najdłużej. Cudownie jest czuć tą bliskość .

Drogie mamy nie poddawajcie się, każda z nas ma gorsze dni i kryzysy laktacyjne ale karmienie piersią to prawdziwy CUD pamiętajcie, że dajecie dziecku to co najlepsze i najzdrowsze.

 

#karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia #baby #dziecko #themilkywayproject #MamaKarmiaca #breastfedding #kp #mothercare #motherhood #lovelywedding #loopart #photo # photography 

1 Comment

1 Comment

MAGDA i MACIUŚ

 

9 miesięcy temu, w samą Wigilię Bożego Narodzenia zostałam po raz drugi Matką!!! Maciuś zrobił nam niezłą niespodziankę, że akurat postanowił pojawić się na świecie w taki piękny dzień. No i od razu zostałam prawdziwą Matką Polką. Karmię do dzisiaj i nadal zamierzam. 

Dlaczego karmienie jest tak bardzo ważne dla mnie i czemu jestem jego ogromną zwolenniczką? 

Przede wszystkim przekonałam się przy Kubie, że warto!!! Warto wytrzymać pierwszy miesiąc, kiedy brodawki bolą, nieraz nawet krwawią zanim się "zahartują"; warto wytrzymać pierwszy zastój pokarmu i masaż położnej w szpitalu bynajmniej nieprzyjemny; warto przetrwać kryzys laktacyjny i nie przejść w tym czasie na mleko sztuczne; warto się pomęczyć z przystawianiem maluszka, aż dobrze nauczy się ssać pierś; warto zacisnąć swoje zęby, kiedy dziecku wyrosną jego własne i odczujemy je mocno podczas niejednego karmienia!!! Dlaczego?

Jest mnóstwo powodów!!! Ale chyba najważniejszym dla mnie jest spojrzenie maluszka prosto w oczy mamy podczas karmienia!!! Jak obejmuje pierś i uśmiecha się kącikiem ust!!! Ten widok i uczucie w tym momencie są bezcenne!!! Dlatego tak bardzo się cieszę, że Maciek pozwala mi powtórzyć te chwile, które już kiedyś przeżywałam z Kubą - pierwszym synkiem. Powstaje niesamowita więź pomiędzy nami :) I na pewno karmienie butelką nie gwarantuje takich emocji :)

To niesamowity dar, którym my kobiety jesteśmy obdarzone i czasami dziwi mnie, że niektóre mamy zbyt szybko i łatwo się poddają. Żaden facet nie będzie mógł nigdy przeżyć czegoś takiego, tej bliskości, czułości i pięknego spojrzenia malucha prosto w oczy podczas karmienia - za nic w świecie nie mogłabym z tego zrezygnować!!!

Chciałam zaznaczyć, że jestem raczej małą drobną osóbką, natura nie obdarzyła mnie w obfite duże piersi, a jednak nawet tymi moimi w rozmiarze B (z bidą!!!) można wykarmić dziecko :). I to drugie z kolei :) Nie w wielkości siła, ale w głowie - tam wszystko się zaczyna. Jeśli tylko nastawimy się odpowiednio, będziemy wspomagane przez męża, rodzinę - a co najważniejsze swoją MAMĘ w ciężkich początkowych chwilach, wszystko pójdzie jak z płatka. 

Kocham karmić piersią swojego synka i z uwagi na to, że kolejnego dziecka już nie planujemy (no chyba, że... :)) na pewno będzie mi bardzo ciężko go kiedyś odstawić. Mam tylko nadzieję, że zbyt szybko to nie nastąpi.

 

#karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia #baby #dziecko #themilkywayproject #MamaKarmiaca #breastfedding #kp #mothercare #motherhood #lovelywedding #loopart #photo # photography

 

 

1 Comment

Comment

JOANNA i JEJ 4 MALI MĘŻCZYŹNI

 

 


Jestem mamą czterech chłopców. Wszystkie moje skarby przyszły na świat przez cięcie cesarskie. Moja Mleczna Droga tak naprawdę zaczęła się 19 lat temu. 

Byłam bardzo młodą kobietką, kiedy zostałam po raz pierwszy mamą. Pamiętam te obolałe piersi i uszkodzone brodawki, a do tego ból w podbrzuszu po cięciu.To samo przechodziłam i przy drugim dziecku. Karmiłam piersią starszego sześć miesiecy, a młodszego dwa i pół miesiąca . Przestałam bo chłopcy sami tak zdecydowali. Kilka lat później przyszedł na świat mój trzeci synek. To była kruszyna bo z wagą 2350g i 47cm długości. Niestety w pierwszej godzinie życia miał zaburzenia oddychania i leżał pod respiratorem. A gdy już było lepiej, spędził kilka dni w inkubatorze podłączony do tych różnych kabli. Przez ten czas nie mogłam go karmić, ale robiłam wszystko, aby móc dać mojemu dziecku wszystko co najlepsze. Pokarmu miałam dużo, że mogłam wykarmić cały oddział noworodkowy, więc sciągałam całymi dniami i nocami laktatorem i później pielęgniarki podawaly malutkiemu. Po wyjściu do domu pediatra zaleciła dokarmianie butelką, bo mały słabo przybierał na wadze. I to sprawiło, że synuś po ok. dwóch miesiącach poszedł na łatwiznę i odrzucił pierś i wybrał mleko modyfikowane. Długo to przeżywałam bo marzyłam o dłuższym karmieniu piersią. Za to po czterech latach urodził się mój najmłodszy synalek, który od pierwszych chwil swojego życia nie rozstaje się z cycusiem. 

Przeżyłam nawał i zastój pokarmu oraz dwa zapalenia piersi, gdzie po mimo wysokiej gorączki i strasznego bólu karmiłam małego głodomora 😄Bo nie ma lepszej odciągaczki pokarmu niż dziecko . Mój mały skarbuś nadal cyca i to na rządanie, a ma już osiemnaście miesięcy . Teraz też borykam się z bólem poranionych piersi, bo synek strasznie mnie gryzie. Każdy mi doradza, abym przestała go karmić bo to już duży chłopak, a ja nie potrzebnie cierpię . Ale ja nie potrafię patrzeć jak moje dziecko płacze z tęsknoty za swoim ,, dydy". Zaciskam zęby z bólu i karmię nadal mojego synusia bo wiem, że on czuje się wtedy bezpiecznie i ma mamę na wyłączność 😉


Joanna mama Tobiasza ,Marcela ,Cypriana i Noela

themilkyway_project #karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia#baby #dziecko #themilkywayproject#lovelywedding #MamaKarmiaca#breastfedding #kp #mothercare#motherhood #elwiradunc#themilkywayzdjecia #themilkywayphoto#themilkywayphotography

 

Comment

Comment

IZABELA i JEJ CÓRECZKI

 

Będąc w ciąży (tej pierwszej z Julią, bo w drugiej z Lenką było oczywiste, że karmić piersią będę) wiedziałam, że będę karmić piersią byłam na to nastawiona psychicznie. Bardzo dużo mi wiedzy dostarczyły zajęcia w szkole rodzenia. Gdzie najważniejsza rada nie kupuj i nie miej żadnej butelki w domu, bo butelkę zawsze zdążysz kupić, bo jak karmienie piersią nie będzie iść to masz pod ręką butle i mleko, a jak nie będziesz mieć butli będziesz walczyć. Do porodu stworzyłam plan porodu, w którym zawarłam, że nie chce by mojemu dziecku była podawana mieszanka mlekozastępcza i smoczek oraz, żeby pierwsze karmienie odbyło się podczas kontaktu skóra do skóry. I udało się córcia ładnie ssała pierś więc udało nam się. Problem pierwszy pojawił się gdy w szpitalu miałam nawał pokarmu, ale dzięki pomocy położnej mleko odciągałam laktatorem do momentu odczucia ulgi w piersiach. Początki były lekko bolesne miałam popękane brodawki i krwawiły mi, ale i to przetrwałam. Pierwszy poważny kryzys przyszedł w domu gdy w piersi zrobił się zastój. Był weekend żadna wypożyczalnia laktatorów nie miała. Tatko kupił mi jakiś ręczny laktator w aptece, ale z piersi nic nie chciało wypłynąć, były twarde jak kamienie. I tu pomocną radą okazała się pani z wypożyczalni laktatorów. Gorącą butelką z wodą masować pierś od góry do dołu w kierunku sutka na zmianę z butelką  ciepłym prysznicem i udało się zaczęło wypływać mleko. Kryzys pokonałam. I wszystko gdy wyglądało pięknie. Pojawiła się nasza feralna przygoda ze szpitalem i ostrą biegunką może kiedyś opowiem i tygodniowy pobyt w szpitalu z 2 miesięcznym dzieckiem i diagnoza lekarza by odstawić od piersi dziecko na 3 dni i zobaczyć jej wyniki bo może moje mleko uczula. Tak bardzo nie chciałam, ale dy Julcia miała ciągle biegunkę, a lekarze nie mogli znaleźć przyczyny musiałam to sprawdzić. Podjęłam próbę w sumie 4 dni nie karmiłam, pokarm regularnie odciągałam i mroziłam, by zachować laktację. Na szczęście okazało się, że mój pokarm nie uczula. A powrót był straszny dziecko moje przez 4 dni przyzwyczaiło się do butli bo łatwiej szybciej i piersi za nic w świecie ssać nie chciało. Telefon do doradcy laktacyjnego Pani Katarzyna Gontarek i tu jeszcze raz jej dziękuje. Zapisane na wizytę w piątek była środa i rada od doradcy pod żadnym pozorem nie dawać butelki tylko dokarmiać łyżeczką i piersią. Efekt moje dziecko nic prawie nie zjadło od środy do piątku, tak strasznie się martwiłam, że z głodu padnie, ale doradca powiedział, że nie da się niemowlaka zagłodzić, będzie oszczędzał siły. I tak się stało ona ciągle spała nic nie robiła tylko spała. I w piątek na wizycie u doradcy udało się dostawić do piersi i zaczęła na nowo uczyć się ssać. Wizyty nasze trwały 2 miesiące pierwszy miesiąc mało co jadła, ciągle spała. Jadła głównie w nocy na śpiocha przystawiałam ją co godzinę, oczy miałam na zapałki,  ale ja się zawzięłam i powiedziałam sobie, że wrócimy do karmienia. I udało się po miesiącu walki i pomocy doradcy laktacyjnego. A było ciężko bardzo. Kiedy widziałam, że dziecko nie chce ssać, nie przybierało przez miesiąc czasu na wadze ani gr to żal ściskał, ale udało się i tak karmiłyśmy się 18 miesięcy.


Teraz po raz kolejny mam możliwość karmienia piersią, nie było zresztą innej opcji. Choć strasznie się bałam, obawiałam się okropnie, bo poród przedwczesny 32 tydzień, bo wcześniak, który nie potrafi jeszcze ssać, bo brak laktacji trzeba ją rozruszać. Wiele pytań, rozterek, ale ja od razu podjęłam się walki o tak ważne mleczko dla mojego wcześniaczka. Na drugi dzień po cc kiedy już mogłam usiąść poprosiłam o spotkanie z doradcą laktacyjnym tym samym, do którego chodziłam z Julcią. Otrzymałam laktator na wyłączność i dobę po cc od razu przystąpiłam do pobudzania laktacji w systemie 7-5-3 minuty z każdej piersi na zmianę ( zaczynamy np: od lewej piersi 7 minut odciągamy, po czym przechodzimy do prawej piersi i znów kolejne 7 minut, potem wracamy do lewej na 5 minut, następnie do prawej też na 5 minut i na koniec lewa 3 minuty i prawa tyle samo). Pierwsza próba i udało się ściągnęłam chyba ok 30 ml siary, więc był to ogrom, bo nasza Lenka na początku otrzymywała sondą 2 ml. Nawet sam doradca laktacyjny powiedziała, że to bardzo ładna ilość siary. Odciągać miałam tak przez 10 dni co 3 godzinki oczywiście jeśli laktacja się pobudzi. Na szczęście się pobudziła. W szpitalu w 5 dobie zaczęłam nawet na jednorazowym odciąganiu uzyskiwać 50 ml. Mój maleńki dzidziuś nie był w stanie przerobić tej ilości mleczka, więc było mrożone, oczywiście w specjalnych do tego przeznaczonych torebkach i pojemnikach na pokarm.

Bo nie wiedziałam jak może być później. Po 10 dniach przeszłam na system 5 minutowy 5-3-2 co 4 godzinki. Mleczko nadal płynęło. W domu mleczko nadal odciągałam profesjonalnym laktatoremzjakiego miałam możliwość korzystać w szpitalu oczywiście produkt firmy Medela (produkty przyjazne dla karmiących piersią, posiadają wysokiej jakości produkty, które jak np. butelka Calma nie zaburza naturalnego odruchu ssania). Laktator był wypożyczony z wypożyczalni 4 zł za każdy dzień towarzyszył nam w sumie 1,5 mc. Warto jeśli spotka Was taka sytuacja znaleźć u siebie w mieście wypożyczalnie laktatorów i wypożyczyć profesjonalny sprzęt zamiast wydawać pieniądze na byle co. 
Mleczko do szpitala dostarczałam na początku codziennie, bo tak jak pisałam nie było tego dużo, a każde odciągnięcie musiało być w osobnym pojemniku, torebce. Kiedy laktacja się rozkręciłam mleczka przywoziłam dużo więcej jednorazowo jak np: uzbierałam z całego dnia i personel szpitalny opisane mleczko odpowiednio przechowywał w zamrażalce. Na karmienia było wyciągane podgrzewane i przelewane do szpitalnej, szklanej butelki, z nowym jałowym smoczkiem. Tego czego nie zjadłaś szło do rur, bo dwa razy odciągniętego mleczka nie można podawać.
W szpitalu kiedy Lenka uczyła się ssania butelki zawsze przed karmieniem z butli moim mleczkiem był kontakt z cysiem, z początku było przytulanie, prawdziwe pierwsze karmienie zakończone sukcesem 2.04. I potem już poszło, a 5.04 po karmieniu piersią nie dostała butli i tak do 18.04 karmiłyśmy się w szpitalu na zmianę piersią i butelką. Po wyjściu ze szpitala bardzo się tego bałam, obawiałam czy się wszystko uda, bo szpital to szpital, tam personel medyczny, a w domu same jesteśmy zdane na siebie. Pamiętam, że pierwsze karmienie nie udało się piersią, nie chciałaś ssać, odwracałaś głowę, męczyłyśmy się z godzinę, w końcu podałam mleczko butelką. Najedzona zasnęłaś kolejne karmienie już cycuś i tak już zostało i trwa do dziś, czyli stuknęło nam 6 miesięcy karmienia cysiem. Jestem szczęśliwa strasznie. Ty zresztą też, otwierasz swój dziubekśrednio co 3-4 godzinki i jesz z wielkim przejęciem w końcu to nie lada zadanie. Czasem jak mama gdzieś musi wyskoczyć zostajesz z babcią i całkiem ładnie dajesz radę ciągnąc butle z maminym mlekiem, bo zapasy w zamrażalniku ciągle mamy. A ja śpię spokojnie bo wiem, że dostajesz to co najlepsze moje mleko. Dzięki niemu rośniesz jak na drożdżach i dziś już ważysz5630 gr :)

Na koniec moje przemyślenia co do karmienia, bo miałam tą możliwość spróbować karmienia mm, piersią. Mleko modyfikowane dla mnie podczas pobytu w szpitalu najgorszy był sam proces przygotowania. Była to masakra sprawdzić odpowiednią temp wody dodać odpowiednią ilość mieszanki, a cycuś zawsze jest zwarty i gotowy i wygodny.  Nic nie mam do mam i dzieci butelkowych jedynie dziwi mnie fakt tego kiedy mama nawet nie podejmuje próby nie wie jak to jest jak to może być karmiąc piersią i od razu wybiera butelkę, tego nie potrafię zrozumieć.

Tak więc walczcie

themilkyway_project #karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia#baby #dziecko #themilkywayproject#lovelywedding #MamaKarmiaca#breastfedding #kp #mothercare#motherhood #elwiradunc#themilkywayzdjecia #themilkywayphoto#themilkywayphotography

 

Comment

Comment

KASIA i JEJ SKARB

Pamiętam pierwsze chwile z moim Synkiem, jak po bardzo ciężkim porodzie położne położyły mi go na brzuchu... I chociaż przed porodem, nie do końca byłam pewna czy chcę i czy będę karmić piersią, myślałam o sobie, o swoich piersiach, o tym, ze ich wygląd zmieni się diametralnie i już nie będą piękne.... ale gdy tylko poczułam ciepło tego maleńkiego ciałka, gdy przyłożyłam Go o piersi, wiedziałam, że chcę dla Niego wszystkiego co najlepsze, ze będę karmić niezależnie od tego jak potem będę wyglądać
Nasza mleczna droga początkowo nie była łatwa, już w szpitalu synek dużo stracił na wadze, miał żółtaczkę, cały czas spal, nie chciał ssać.... potem jakoś dawaliśmy rade aż do 3 miesiąca, kiedy pediatra stwierdził ze mój synek jest za chudy, niedożywiony, za na pewno źle się odżywiam,,a moje mleko jest za chude (sic!) Że natychmiast mam zacząć dokarmiać sztucznymi mieszankami. Nie poddałam się. Szukałam pomocy na własna rękę, sprawdzałam ile zjada moje dziecko ważąc je przed i po każdym karmieniu, robiłam notatki. Udałam się do poradni laktacyjnej i razem zaczęliśmy walczyć o laktacje. Poza karmieniami co 2 godz doszła jeszcze stymulacja laktorem.... Bardzo pomagał wtedy mój Partner, zajmując się Małym abym ja mogła iść chociaż do toalety, umyć się, rozprostować nogi... przygotowywał posiłki, karmił mnie... Fakt,,ze nie mogę nakarmić swojego dziecka był dla mnie czymś strasznym... czułam, ze jestem złą mama....ale udało się, wygraliśmy tę walkę i dziś mija już prawie 10 miesięcy wspólnego tulenia i karmienia, i pomimo rozszerzania diety, apatytu mojego synka na wszystko co tylko da się zjeść :) pomimo pochłonięcia połowy mojej porcji zupy, to nadal najważniejsze jest mleczko mamy:) 
Będę karmić dopóki obydwoje będziemy tego chcieć

themilkyway_project #karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia#baby #dziecko #themilkywayproject#lovelywedding #MamaKarmiaca#breastfedding #kp #mothercare#motherhood #elwiradunc#themilkywayzdjecia #themilkywayphoto#themilkywayphotography

Comment

1 Comment

GOSIA I JEJ DWA SZKRABY

Moja historia z karmieniem rozpoczyna się 11.08.12 o 11.15 kiedy to pierwszy raz przyłożono mi pierwszego synka do piersi, jakie to było niezwykłe uczucie...czuć jak moje mleko dodaje mu sił. I tak się moja mleczna droga rozpoczęła.

Początkowo mówiłam, że najważniejsze żebym karmiła chociaż do trzech miesięcy, a tu te trzy miesiące szybciutko zleciały. I tak upływały kolejne miesiące, nim się obejrzałam a Adaś miał już rok, a mi z karmieniem było bardzo dobrze. Wiedziałam, że dostarczam synkowi naturalną szczepionkę a sobie najlepsze uczucie w byciu mamą. Czas mijał i nadszedł dzień kiedy kończyliśmy karmienie i faktem jest, że mogło jeszcze trwać dłużej, ale synek bardzo szybko miał całe uzębienie i niestety robił mi już krzywdę. Bardzo przeżyłam ten koniec bliskości z Adasiem i wiedziałam, że kończy się coś wspaniałego, coś co dodawało mi sił. Jednak już wtedy wiedziałam, że kolejne dziecko będę karmić piersią, że się nie poddam, bo nie ma nic piękniejszego jak obserwowanie swojego synka jak spokojnie pije mleko z piersi i jak czuję się bezpiecznie w ramionach mamy....

I stało się 08.07.15 zostałam drugi raz mamą i nie mogłam się doczekać kiedy mój drugi synek zostanie położony na mojej piersi i zacznie ssać...Miałam tą możliwość, lecz chwilę później maluszek został nam zabrany z podejrzeniem zapalenia płuc, to było straszne, a serce pękało, dodatkowo widok małego w inkubatorze i brak możliwości być blisko z nim powodował, że serce mi krwawiło, a co najgorsze nawet nie mogłam go karmić...To był koszmar, ale powiedziałam, że się nie poddam, że będę go karmić, zaczęłam ściąga mleko, pierwsza siara poszła bez problemu, ale później już było trudniej. Stres i nerwy zrobiły swoje, mleko nie leciało, a ja wiedziałam, że potrzebna mi jest stymulacja własnego dziecka, jego bliskość. Jakie to było ciężkie uczucie, ale walczyłam co trzy godziny ściągałam mleko, nawet w nocy, Walczyłam żeby mi wyciągali maluszka, że chcę go karmić, że będę na każde żądanie, nie mogłam patrzeć jak maluszek jest karmiony butelką. Ale udało się wywalczyłam karmienie i kiedy dostawili mi maluszka do piersi serce zaczęło mi rosnąć, a szczęście osiągnęło zenitu i laktacja ruszyła, a maluszek w bardzo szybkim tempie doszedł do siebie, I tak jest do tej pory - nie wyobrażam sobie nie karmić, jest to dla mnie coś normalnego, ale przede wszystkim jest to wspaniała więź między matką i dzieckiem, jest to czas tylko nasz, kiedy możemy być tylko dla siebie. Więc mówię każdej mamie próbujcie, bo uczucie towarzyszące karmieniu nie da się niczym zastąpić. A dowodem na to są moi dwaj wspaniali synkowie, którzy rosną jak na drożdżach:)

themilkyway_project #karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia#baby #dziecko #themilkywayproject#lovelywedding #MamaKarmiaca#breastfedding #kp #mothercare#motherhood #elwiradunc#themilkywayzdjecia #themilkywayphoto#themilkywayphotography

 

1 Comment

Comment

MM czyli Magda i Marysia

 

... Nasza "droga mleczna" też nie jest prosta (Marysia nie toleruje laktozy) i mimo wielu zakrętów kroczymy nią dalej.

Spotykamy się w większości z krytyką, ponieważ mleko modyfikowane, to prostsze wyjście niż dieta eliminacyjna. Jednak nadal uważam (po tym co mówia oczy Marysi, widzę, że ona myśli to samo), że "Karmienie Piersią", to najlepsze co mogło mnie spotkać w tym okresie. Ta bliskość jest nie do wyrażenia słowami, więc chciałybyśmy opowiedzieć naszą historię w  innym formacie, w formacie fotografii...

themilkyway_project #karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia#baby #dziecko #themilkywayproject#lovelywedding #MamaKarmiaca#breastfedding #kp #mothercare#motherhood #elwiradunc#themilkywayzdjecia #themilkywayphoto#themilkywayphotography

Comment

Comment

Karolina i Jaś

 

"....Jestem mamą z małym stażem, bo niespełna 5-miesięcznym.Przez całą ciążę, a nawet podczas pobytu w szpitalu (gdzie położne traktowały mnie jak dojarkę i ciągnęły za piersi, w których pokarm dopiero "nachodził") nawet mi przez myśl nie przeszło, że będę mamą karmiącą pełną parą-pełną piersią ;)

Leżałam uryczana (bo zabrali mi mojego Jasia...nie podali od razu, tak jak to jest na filmach tylko zabrali!) po carskim cięciu i wtedy na salę wkroczyła pani noworodkowa. Odsłoniła koc, trzymając Jasia w powietrzu przyłożyła go do persi.. i oschle powiedziała: "Jest odruch ssący". Odciagnela mojego synka, przykryła mnie i poszła. Taka sytuacja niby typowa do okoliczności szpitalnych przewróciła mi w głowie. Wtedy poczułam że JESTEM MAMĄ i mogę dać mojemu synkowi to co dla Niego jest najlepsze!

Ten "odruch ssący" pozwala nam spędzać ze sobą najpiękniejsze chwile, jakich tylko można zapragnąć :) można by tak w nieskończoność...

Kiedy przeczytałam o Państwa projekcie pierwszy raz, wzruszyłam się bardzo.

Gdzieś pośród obowiązków i pędu, karmienie piersią odchodzi na dalszy plan, jest bardzo ważne, ale czasami myśl o tym staje się taka mechaniczna...dopiero kiedy czujesz ciepło Twojego dziecka przy piersi wszystko się zatrzymuje, zdajesz sobie sprawę, że to nie obowiązki się liczą...liczy się tylko ONO!

 ONO sprawia kolejny CUD:) cały ten projekt właśnie o tym przypomina. Przypomina mamom, że to nie tylko urodzenie dziecka jest cudem, cud powtarza się za każdym razem, za każdą chwilą kiedy karmimy piersią :) właśnie dlatego powinnyśmy zatrzymać się i spróbować uwiecznić te najpiękniejsze chwilę chociażby poprzez fotografię..."

Comment

     

 
   Piszecie do nas tak piękne i wzruszające maile o swoich przeżyciach związanych z karmieniem, że szkoda by było, żeby gdzieś przepadły, dlatego postanowiliśmy rozpocząć pisanie bloga...chcemy tu zamieszczać wasze historie. 

Comment

Piszecie do nas tak piękne i wzruszające maile o swoich przeżyciach związanych z karmieniem, że szkoda by było, żeby gdzieś przepadły, dlatego postanowiliśmy rozpocząć pisanie bloga...chcemy tu zamieszczać wasze historie. 

Comment